wtorek, 21 sierpnia 2012

Klucz do koloru, który...

... zadziała siłą spokoju na otoczenie, a Wam doda łagodności i orzeźwienia oraz rozświetli w każdym miejscu i o każdej porze (:

Mam na myśli turkus! Otóż, to połączenie koloru niebieskiego z odrobiną zieleni jest po prostu niezastąpione - bez wahania możecie nałożyć na siebie kreacje w tym kolorze, zarówno do pracy, jak i po godzinach ;) 

Ponadto, turkus można łączyć z każdym innym odcieniem: szarym, srebrnym, czy nawet fioletowym i czerwonym (co w pierwszym odruchu może się wydać trochę "niepasujące", ale właśnie takie trendy wyznaczają teraz najwybitniejsi projektanci :P). 

Oprócz tego, tak jak pisałam na początku, turkus zawiera w sobie pełnię spokoju, a osoby noszące się w turkusie mają podobno dobrą intuicję oraz potrafią załagodzić każdy konflikt i zapanować nad emocjami (swoją drogą to całkiem ciekawe, chyba sama wybiorę się na zakupy i zaopatrzę szafę w większe ilości turkusowych ubrań - może trochę złagodnieję i nie będę do wszystkiego tak gwałtownie podchodzić :P). Ostatnio dowiedziałam się także,  że turkus (ang. peacock blue) zawdzięcza swoją nazwę ptakom, które słyną z "puszenia się", bo w naturze tylko pawie mają turkusowe szyje :D

A na koniec kilka fotografii ze świata show - biznesu, żeby przekonać się, że gwiazdy także szukają ukojenia w turkusie: 

Anna Wendzikowska

Eva Longoria

Agnieszka Popielewicz
Co sądzicie o turkusie? Też uważacie go za kolor idealny na każdą okazję, czy może wręcz przeciwnie? I, czy osobom, które znacie i, które lubują się w tym kolorze możecie przypiąć łatkę z napisem "uosobienie dobra i spokoju", czy raczej nie? ;)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Skarb z morskich głębin, czyli sól morska dla urody...

Jak wiadomo, sól morska robi furorę w przemyśle kosmetycznym ;) Gabinety odnowy biologicznej oferują przeróżne zabiegi na bazie soli z dna morskiego, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem ze strony potencjalnych klientów. Będąc w Chorwacji, na brak kontaktu z solą morską nie mogłam narzekać ;) 


Nie wiem, jak duże jest zasolenie wód Morza Adriatyckiego, ale tych, które opływały plażę, na której przebywaliśmy z pewnością było duże... i to bardzo (: Dowód: po wyjściu z wody na skórze pozostawał "piały proszek", który wyglądał jak naskórek "schodzący" z ciała po nadmiernym opalaniu XD Jeśli o mnie chodzi, miałam wtedy wrażenie, że moja skóra będzie bardzo, ale to bardzo wysuszona, choć tak naprawdę z tą solą jest zupełnie inaczej :D 

Po kąpielach w wodzie z zawartością soli morskiej skóra staje się o wiele gładsza, lepiej napięta i bardziej promienna. Jest to także zasługa powietrza przesyconego solą. 

Miałyście już w te wakacje okazję do czerpania korzyści z morskiej soli? Jeśli nie, to nie ma na co czekać - pakujcie walizki i w drogę! Kierunek: morze! :D 

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

W kraju lawendy, czyli chorwackie kosmetyki...

Przez te osiem dni pobytu w Chorwacji zdążyłam się nieco zorientować w tamtejszym przemyśle kosmetycznym ;) Z tego, co udało mi się zauważyć, w większych sklepach i drogeriach (odwiedziłam między innymi drogerię DM) dominują takie marki kosmetyków, które można spotkać w każdym innym miejscu, także w Polsce. Wyroby takich koncernów jak Garnier, L'Oreal, Nivea czy Vichy oblegają półki sklepowe w działach kosmetycznych... Z jednej strony nie ma w tym nic dziwnego, w końcu są to firmy o zasięgu ogólnoświatowym, ale liczyłam też na duży wybór lokalnych kosmetyków (przykładowo: w Polsce nie brakuje rodzimych producentów, mamy przecież marki typu Bielenda, Verona, Ziaja i wiele innych). Co prawda, udało mi się znaleźć kilka kosmetyków będących wyrobami chorwackich firm (tak mi się przynajmniej wydawało, bo ich nazwy nigdy nie obiły mi się o uszy :P), ale ostatecznie na nic się nie skusiłam. Dlaczego? Były to głównie zwyczajne kremy do rąk, czy proste żele, a ja poszukiwałam ciekawych kremów, których skład opiera się na tamtejszych bogactwach roślinnych ;) A skoro o tym mowa...

Wakacje w Chorwacji kojarzone są przez niektórych z zapachem lawendy! Z tą rośliną w największym stopniu kojarzona jest wyspa Hvar, gdzie uprawa lawendy ma znaczy wpływ na dochody mieszkańców. Ponadto jest ona stosowana w medycynie, a nawet śródziemnomorskiej kuchni. I te znane każdemu olejki lawendowe wykorzystywane w kosmetologii! :D Dlatego tak bardzo chciałam zakupić jakiś kosmetyk z charakterystycznym w Chorwacji składnikiem... I jeszcze jedno: mam nadzieję, że teraz już nikogo, kto odwiedzi obojętnie jaką chorwacką miejscowość nie zdziwi fakt, że na co drugim straganiku z pamiątkami można kupić woreczki pachnące niczym innym jak lawendą (: 

Ponad miesiąc temu posadziłam krzaczek lawendy w ogrodzie... Ciekawe, czy doczekam  tak dorodnych krzaczków ;)


Miałyście okazję wypróbować typowo chorwackich kosmetyków? Lubicie zapach lawendy? (:

niedziela, 12 sierpnia 2012

Z pamiętnika wypraw, czyli podróż do Chorwacji :)

W poprzednim poście wspominałam, że przede mną tygodniowy pobyt w Chorwacji... Na obecną chwilę wszystko już za mną, bo wczorajszej nocy wróciłam do domu. Niestety :( A dlaczego jestem niezadowolona z tego, że po dłuższej nieobecności znów zawitałam u siebie? Dlatego, że w Chorwacji było tak fantastycznie, że smutno było opuszczać takie cudowne miejsce! 

Komu też byłoby żal opuścić takie miejsce, łapka w górę! :D


Do Chorwacji wyruszyliśmy w nocy z środy (25.06) na czwartek (26.06). Po osiemnastogodzinnej (tak, dobrze widzicie, osiemnastogodzinnej! :P) podróży, przez pół Polski, Czechy, Austrię i Słowenię dotarliśmy do Chorwacji, gdzie jeszcze minęło sporo czasu zanim dotarliśmy do celu - miejscowości Novi Vinodolski. Potem dwugodzinne szukanie kwatery (jechaliśmy "w ciemno"), rozpakowywanie, sen, aż wreszcie następny dzień... i plaża! Piękna plaża, z ciepłą i, przede wszystkim, czystą wodą (zupełne przeciwieństwo Bałtyku :P). 
"Nasza" plaża ;)

Przez te siedem dni, które spędziliśmy w Chorwacji codziennie, nawet po kilka razy, odwiedzaliśmy plażę (inaczej być nie mogło skoro mieliśmy do niej około 5 minut pieszo :D), byliśmy tam dobrych kilka godzin, następnie wracaliśmy do apartamentu na pyszny obiadek, chwilę odpoczywaliśmy, a potem stawialiśmy na zwiedzanie, czyli coś, co kocham! ;) Niestety, trzeba przyznać, że w miejscowości, w której byliśmy, nie było zbyt wiele rzeczy, które można byłoby zwiedzić :( Jednak spacery na chorwacki deptak, przez malownicze i kręte uliczki wyglądające niczym jak te we Włoszech, prosto z komedii romantycznych, były bardzo, ale to bardzo przyjemne (: 

Robi wrażenie, prawda? (:

A czy Wy miałyście tę przyjemność, żeby odwiedzić Chorwację? Jakie wrażenia? ;)